Ot.... wyjść za mąż. Niby żadna sztuka.. ale wyjść za typowego samca, o zerowych skłonnościach organizatorskich - to już wyzwanie. Ślub, wesele, wszelka organizacja na mojej kreatywnej głowie. Oczywiście w międzyczasie powstawały twory mojej wyobraźni. Zdjęcia natomiast to inna para... kaloszy. Nie umiem, nie lubię.... ale będę walczyć! Toteż jutro planuję obstrykać zeszłoroczne twory. A było ich sporo... na decou począwszy, na mężu skończywszy :) Ku zachęcie i ku rehabilitacji mojej nieobecności....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dobry początek!
OdpowiedzUsuńteraz czekam na prace!
hej :))
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - GRATULUJĘ!
Po drugie - wymówki Twojej nieobecności już skończyły!
Wracaj.
Serdeczności :)